Anonim
Hmmm no właśnie problem polegał na tym, że ja nie wiedziałam w 100% czy moi znajomi otrzymają nasze byłe mieszkanie. Podlegali oni procedurze polegającej na tym, że to komisja w tbsie ustalała czy przyznać im to mieszkanie czy nie.
Czekaliśmy na decyzję przez 3 miesiące. Wydłużyło się to także dlatego, że wstępnie propozycję na to mieszkanie otrzymał całkiem ktoś inny, ale zrezygnował. I dopiero na to miejsce wskoczyli ci znajomi.
To też możliwe, że był to jakiś przekręt tbsu, bo według umowy my mieliśmy prawo wskazania najemcy. Ale w biurze tbsu zrobili nam wodę z mózgu i powiedzieli, że owszem, jest taki zapis w umowie, ale on jest nieważny i że my nie możemy wskazać następcy.
Wolałam się z nimi nie kłócić, choć bardzo możliwe, że racja była po naszej stronie.
Jednak skończyło się w ten sposób, że nasi znajomi otrzymali przydział, a decyzję o tym dostali dopiero 2 tygodnie przed wprowadzką.
Nie mogłam z nimi wcześniej podpisać umowy kupna-sprzedaży mebli nie wiedząc czy dostaną przydział na mieszkanie.
Dlatego było to dla mnie stresujące, bo nie wiedziałam na czym stoimy i jak to się zakończy.
A jak już ci znajomi dostali oficjalny przydział, to z ludzi „pokornych” zamienili się w wykłócających się o swoje cwaniaków.
Poczuli przypływ pewności siebie i zapewne uznali, że teraz oni mogą zacząć nam dyktować warunki.
Od 3 miesięcy wiedzieli ile chcemy pieniędzy za meble i ja ciągle ich pytałam czy oni chcą je od nas kupić.
Ale oni byli dyplomatyczni aż do końca. Nie mówili jasno: tak czy nie, ale twierdzili, że skoro nie wiadomo czy dostaną przydział, to nie chcą jeszcze o tym dyskutować.
Już wtedy przez skórę czułam, że mogą być problemy, no ale machina formalności została już uruchomiona.
Wierzcie lub nie, ale jeszcze TYDZIEŃ przed naszą wyprowadzką, a ich wprowadzką oni się „ZASTANAWIALI” czy kupić od nas te meble. Grali po prostu na czas i na nasze nerwy – to było chamskie z ich strony. I dobrze przemyślana manipulacja…
Szlag mnie na miejscu trafiał….
Oprócz słowa „dziękuję” powinni nam jeszcze powiedzieć „przepraszam”, ale wątpię żeby się to kiedykolwiek wydarzyło …