Dwuletnia Michalinka z Białegostoku choruje na ostrą białaczkę szpikową. Zakończyła ostatni cykl leczenia i ma szansę na całkowite wyzdrowienie. Potrzebuje do tego sterylnych warunków mieszkaniowych, a tych niestety nie ma w obecnym miejscu zamieszkania. Po kilku miesiącach oczekiwania rodzice dziewczynki mają szanse na własne mieszkanie. Lokal zaproponowało białostockie Towarzystwo Budownictwa Społecznego.
Aby kuracja się udała, dziewczynka musi przebywać w sterylnych warunkach. A tych rodzinie brakuje, bo na razie mieszkają w małym mieszkaniu razem z dziadkami. To niebezpieczne dla dziewczynki. Wcześniej czy później będą się musieli wyprowadzić.
O pomoc zwrócili się do Zarządu Mienia Komunalnego licząc, że miasto przydzieli im samodzielny lokal. Jednak w kolejce jest 200 rodzin, a ZMK posiada tylko 10 mieszkań do remontu.
Nadzieja pojawiła się, kiedy białostockie Towarzystwo Budownictwa Społecznego zaproponowało dwupokojowe mieszkanie.
– Mieszkanie jest przepiękne. Duże i z balkonem. No i córeczka miałaby w końcu pokój dla siebie. To byłoby spełnienie naszych marzeń – cieszy się Agnieszka Szysz, mama chorej na białaczkę Michalinki.
Ale przed nimi jeszcze jedna przeszkoda. Za mieszkanie w TBS muszą zapłacić 60 tysięcy złotych wkładu partycypacyjnego. W ich sytuacji to suma astronomiczna, bo większość pieniędzy wydają na leczenie. Pani Agnieszka musiała pilnie wrócić do pracy, bo brakowało pieniędzy na leki.
W styczniu pieniądze na potrzeby Michalinki zbierali przypadkowi ludzie. W białostockiej parafii św. Anny odbył się dla niej koncert. Udało się zebrać ponad pięć tysięcy złotych. Wystarczyło na pokrycie długów i zakup leków.
– Mamy miesiąc na zebranie pieniędzy. Może uda się załatwić kredyt – mówi kobieta.
Rodzice liczą na pomoc naszych Czytelników. Przydadzą się także dary rzeczowe. Z rodziną Michalinki można się skontaktować pod numerem tel. 501515869.