Anonim
A wystarczy podejść do sprawy bez zachłanności i cwaniactwa, a po prostu ze zdrowym rozsądkiem.
Bo Wasze tbsy nie są warte tyle, ile Wy chcecie za nie uzyskac, a tyle, ile potencjalni nabywcy sa gotowi zapłacić.
I taka zasada obowiązuje wszedzie, gdzie ktoś chce cos sprzedać, a ktoś inny kupic.
Zatem skończcie z tym utyskiwaniem,że jesteście tacy biedni, bo nikt nie chce od Was kupić tych mieszkan.
Chętnych jest mało, bo trzeba byc idiotą, by żądać za 50-60 metrowe mieszkanie TBS kwoty 200 – 270 tys zł (!!!!).
Raz , by żądać. A dwa,by liczyć,że ktos tyle da.
To oczywiście przypadek skrajny chytrości i cwaniactwa.
Przesadne – moim zdaniem – jest żądanie za 0k 35 – 50 m kwot w przedziale 150 – 190 tys (a takich ogłoszen jest mnóstwo).
Jeżeli ktos miał kaprys włożyć kupe kasy w niewłasnościowe mieszkanie to robił to na własne ryzyko.
Niech wiec nie oczekuje teraz ze ktos mu odda 100% tej włozonej kasy (mówie oczywiście o kasie na remont i wyposażenie).
Przy sprzedazy czegoś uzywanego zawsze trzeba liczyć się z jakąś stratą.
Tymczasem Wy Drodzy Sprzedający nie dość, że chcecie odzyskać całość partycypacji, spłaconego kredytu i pieniedzy włozonych w remonty i urządzenie tych mieszkań, to DODATKOWO jeszcze doliczacie sobie jakies nielogiczne zarobki na czysto tylko po to, by nowy nabywca spłacił jak najwiecej Waszych kredytów zaciagnietych na nowo kupione mieszkania.